-->

Zoeva - pędzle Rose Golden [R]

Cześć wszystkim!
Po dłuższej przerwie zabieram się do pracy i jak uporam się z wszystkimi zaległymi sprawami to można spodziewać się na blogu częstszych publikacji. Zagościł też nowy szablon. Mam nadzieję, że wszystkim przypadnie on do gustu. A teraz zapraszam do recenzji pędzli Zoeva.



~*~



Pędzle zakupiłam sobie sama, nie jest to żaden post sponsorowany. Spodziewajcie się szczerej opinii. Swój zestaw zamówiłam na stronie MintiShop.pl w cenie 259zł + oczywiście wysyłka. Strasznie nie mogłam się doczekać. Moja styczność z pędzlami w życiu była raczej niewielka i makijaż potrafię wykonać sobie nawet palcami, ale na przyjście kuriera czekałam jak dziecko na Boże Narodzenie. Wybrałam zestaw stricte do oczu, ale już czaje się na ten z pędzlami do twarzy.


Przy zakupie pędzli Zoeva zawsze dostaniecie do nich kosmetyczkę. Kosmetyczka mieści w sobie dwanaście elementów. Trzy pędzle syntetyczne (142, 235, 322) - 'talkon syntetic hair' oraz dziewięć z włosia naturalnego. Niektóre zostały zabezpieczone plastikowymi nakładkami chroniącymi włosie.



WYGLĄD
Pędzle bardzo cieszą oko. Trzonki wykonane są z drewna polakierowanego na delikatny połysk w kolorze pudrowego różu, zakończone skuwkami w kolorze różowego złota na których wygrawerowane jest logo serii Rose Golden. Co warto jeszcze wspomnieć to, to że nazwy pędzli nie są po prostu nadrukowane, a wygrawerowane na trzonku. I dzięki temu numerki oraz nazwy pozostaną na nich na długie lata. Dodatkowym atutem którym Zoeva plusuje jest fakt porządnie wykonanej miękkiej w dotyku kosmetyczki ze sztucznej skórki, która idealnie wpasowuje się w cały design pędzli.

JAKOŚĆ
A teraz najważniejsze. 
Nie miałabym się do czego przyczepić i wychwalałabym pod niebiosa pędzle Zoeva gdyby nie jeden fakt. Podczas mycia z jednym pędzlem wydarzyła mi się ciekawa historia widniejąca na załączonym obrazku poniżej. I z tego co mi wiadomo to nie tylko mi szwankują pojedyncze pędzle. U Marty Parciak (Zmalowana) podczas wykonywania makijażu na jednym z nagrań zaczęły wylatywać włoski, a potem pędzel się sypał. Czy to jakaś wadliwa partia, czy ktoś na produkcji zawinił tego nie wiem.


Oprócz jednego mojego przypadku i Marty nigdzie więcej nie spotkałam się żeby ktoś na Zoeve narzekał. Nie zrozumcie mnie źle. Pędzle są genialne, męciutkie, idealnie wykrojone, świetnie leżą w dłoni, skuwka trzyma się trzonka, nic się nie odkleja i nie odkształca. Po myciu pędzle zachowują swój kształt i nic się z nimi nie dzieje poza jednym przypadkiem jak na razie odpukać.  



Za cenę prawie 260 zł wchodzicie w posiadanie dwunastu precyzyjnych pędzli do makijażu oka. Te którymi ja w szczególności się zachwycam i lubię wykonywać sobie makijaż oraz okazały się mi niezbędne są: 
  • 310 - Spot liner czasem do precyzyjnego wyrysowania brwi, kresek na dolnej powiece czasami na górnej, 
  • 230 - Luxe pencil do precyzyjnego cieniowania i rozcierania cienia na dolnej powiece, 
  • 322 - Brow line oczywiście to wyrysowania brwi, ale czasami nada się jako pomoc przy kreskach, 
  • 228 - Luxe Crease do subtelnego rozcierania cieni i wykańczania makijażu oka, 
  • 142 - Concealer Buffer do rozcierania korektora pod oczami, punktowo jak i do nakładania rozświetlacza, 
  • 325 - Luxe Brow Light do aplikowania bazy pod cienie, cieni na mokro jak i na sucho.



Każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego, gwarantuje. Jakość może was zaskoczyć, ale jak mówię to jest loteria zależy w którą stronę czy będziecie się cieszyć czy dziwić, że coś tam wychodzi. Ja oczywiście odstający włosek z główki odcięłam i nadal cieszę się swoim zestawem. Jeśli jeszcze zastanawiacie się nad kupnem pędzli do makijażu to polecam pędzle Zoeva zwrócić swojej uwadze,


A Wy?
Miałyście styczność z tymi pędzlami?
Co o nich sądzicie?
A może macie inne swoje ulubione pędzle?


xoxo Anna N


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz